Do Kirgistanu wzięłam też akwarelki, chociaż nie bardzo umiem się nimi posługiwać, ale wydawało mi się, że żal mi będzie nie mieć nic, co pozwoliłoby cieszyć się kolorami. Kredki wydawały mi się jakoś za trudne, akwarelki tez są trudne, ale za to szybsze. Poniżej te, które mi się jakoś tam podobają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz